Santander podwójnie ukarany – uchylenie nakazu zapłaty i… dodatkowa „niespodzianka” dla banku

W ostatnim czasie niemal w każdym tygodniu uzyskujemy kilka korzystnych rozstrzygnięć w prowadzonych przez nas sprawach dlatego nie informujemy już o każdej pojedynczej wygranej.

W tym tygodniu dobrą passę rozpoczęliśmy już w poniedziałkowy poranek, kiedy to wyrokiem wydanym przez Sąd Okręgowy Warszawa-Praga w Warszawie w sprawie o sygn. II C 1542/18 (SSO Mariusz Metera) Sąd uchylił pierwotnie wydany nakaz zapłaty i oddalił w całości powództwo wytoczone przeciwko naszej klientce przez Santander Bank Polska S.A. (umowa byłego Kredyt Banku).

Co więcej, poza rozstrzygnięciem merytorycznym opierającym się nieważnym charakterze umowy kredytowej Sąd nakazał pobrać ponad 11 tysięcy od powodowego banku na rzecz Skarbu Państwa tytułem brakującej opłaty sądowej (pozew pierwotnie wniesiony w postępowaniu nakazowym). Im większy nakład pracy poświęcony danej sprawie tym większa satysfakcja w przypadku wygranej – w tej konkretnej sprawie satysfakcja jest naprawdę wyjątkowo duża. Ale po kolei (warto przeczytać do końca).

W toczącym się przez niemal dwa i pół roku postępowaniu postronny obserwator nie mógłby narzekać na nudę i brak zwrotów akcji. Początkowo Sąd zakwalifikował powództwo banku do rozpoznania w postępowaniu nakazowym wydając w nim nakaz zapłaty. Po wniesieniu w imieniu klientki zarzutów do nakazu zapłaty wraz z opłatą sądową w wysokości 1.000 zł, Sąd wezwał nas do uiszczenia w terminie tygodniowym brakującej opłaty stosunkowej oszacowanej na kwotę ponad 11 tysięcy złotych (3/4 opłaty od wyliczonej stosunkowo opłaty od pozwu) pomimo treści art. 13 a u.k.s.c. Jak nietrudno się domyślić, zorganizowanie takich środków w tak krótkim wykraczało poza możliwości klientki… ostatecznie udało nam się obejść zarządzenie Sądu Okręgowego i wywalczyć przed Sądem Apelacyjnym możliwość dalszego procedowania sprawy przy dotychczas uiszczonej opłacie. Po uwikłaniu się z przeszkodami natury formalnej w merytorycznym starciu bank był już bez większych szans, sprzedając w trakcie procesu wierzytelność na rzecz jednego z funduszy z którym współpracuje. Mimo tego w postępowaniu do końca pozostał pierwotny powód – bank, który zaczął w pismach procesowych sygnalizować chęć zmodyfikowania powództwa przez zgłoszenie powództwa ewentualnego o zwrot udostępnionego kredytobiorcy kapitału na podstawie przepisów o bezpodstawnym wzbogaceniu. Ostatecznie chęć taka została zgłoszona ustnie podczas ostatniej rozprawy (bank poprosił o termin na modyfikację powództwa….), co spotkało się z naszą natychmiastową ripostą i podniesieniem zarzutu braku możliwości zmodyfikowania roszczenia z uwagi na fakt rozpoznania sprawy w postępowaniu nakazowym, a ponadto brak zgłoszenia roszczenia na piśmie do tej pory, zgłoszenie takiego roszczenia z późno na tym etapie postępowania. Wskazaliśmy sądowi, że albo kończy sprawę albo „otworzy puszkę pandory” (dokładnie) bo my mamy w tej sprawie argumenty, że roszczenie o zwrot kapitału się przedawniło, a skoro bank sprzedał wierzytelność to nie wiadomo w jakiej wysokości jest zubożony. Ostatecznie Sąd po naradzie i przerwie w rozprawie przyznał nam rację i po stwierdzeniu braku możliwości modyfikacji powództwa (wskazując przy tym, że powód jako profesjonalny przedsiębiorca winien należycie formułować roszczenia) – mimo sprzeciwów strony przeciwnej – zamknął rozprawę.

W ustnym uzasadnieniu Sąd zaaprobował stanowisko strony pozwanej co do nieważnego charakteru umowy kredytowej skutkującym oddaleniem powództwa banku. Będąca konsumentem pozwana korzysta z ochrony przewidzianej zarówno rodzimymi jaki i unijnymi.  W ocenie Sądu bezspornym był nieuczciwy charakter zapisów umownych pozwalających na samodzielne ustalanie wysokości kursów, które wiązało się każdorazowo ze stratą dla konsumenta. Zdaniem składu orzekającego kwestionowane postanowienia odznaczały się nie tylko brakiem jednoznaczności, ale również brak było podstaw do stosowania dwóch odmiennych rodzajowo kursów do wypłaty i spłat kredytu. Sąd zwrócił również uwagę na nieuczciwość warunku umownego dotyczącego ryzyka walutowego – zostało ono nie tylko w całości przerzuconego na konsumenta, ale nie został on również o nim należycie poinformowany. W konsekwencji po wyrzuceniu głównych elementów umowy umowa nie może obowiązywać i jest nieważna w całości. Sąd podkreślił również – powołując się na orzecznictwo unijne – że brak jest możliwości uzupełnienia w jakikolwiek sposób umowy, w tym uzupełnienia w oparciu o kurs średni NBP.

Powyższe skutkowało oddaleniem powództwa w całości, mimo iż kredytobiorca nie spłacił na dzień wypowiedzenia umowy równowartości otrzymanego kapitału… co więcej wierzytelność została już przez bank zbyta i w księdze wieczystej jako wierzyciel hipoteczny widnieje fundusz, na rzecz którego nie doszło przecież do bezpodstawnego wzbogacenia przez kredytobiorcę.

I najlepsze na koniec… poza uchyleniem nakazu zapłaty, oddaleniem powództwa i przyznaniem opiewających na kwotę 11 817,00 zł kosztów sądowych na rzecz pozwanej, Sąd nakazał pobrać od banku na rzecz Skarbu Państwa kwotę ponad 11 tysięcy złotych tytułem brakującej części opłaty sądowej. Podliczając więc wszystkie koszty związane z niniejszym postępowaniem poniesione przez bank zarówno przy wniesieniu pozwu, jak również wynikające z wyroku wychodzi kwota oscylująca w granicach 30 tysięcy złotych! To całkiem adekwatna kara dla nieuczciwego przedsiębiorcy. A w przypadku ewentualnej apelacji ze strony banku kwota ta może się nawet podwoić…

Sprawę prowadziła r.pr. Barbara Garlacz wraz zespołem.

Tagi:

powrót

Zestawienia wyroków Kancelarii GARLACZ znajdą Państwo w zakładce Blog.

Nasze wygrane miarą naszej skuteczności!

Zapraszamy!

Strona wykorzystuje pliki cookies. Polityka prywatności

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close