Frankowicze z byłego GE Money mogą mieć problem z egzekucją roszczeń po wygraniu batalii sądowej.

GE Money czyli tzw. małe BPH to bank, którego 90% aktywów to należności z toksycznych kredytów frankowych. Jeśli Sąd Okręgowy w Gdańsku, do którego trafia większość spraw frankowych tego banku, nie przyspieszy, to frankowicze ex GE Money mogą obudzić się z przysłowiową „ręką w nocniku”. Dotyczy to zwłaszcza tych, którzy spłacili już więcej niż kapitał otrzymanego kredytu oraz tych, którzy w sądach dochodzą jedynie nadpłat. Na opieszałości Sądu Okręgowego w Gdańsku korzysta właściciel małego BPH – General Electric Company.

Bank ucieka przed frankowiczami…

Z najnowszego  sprawozdania finansowego i sprawozdania zarządu z działalności BPH za 2018 rok wynika kilka podstawowych faktów:

  • ponad 90 % aktywów to należności z toksycznych kredytów powiązanych z walutą CHF, co oznacza, że aby frankowicz potencjalnie otrzymał zapłatę zasadzonych roszczeń inni frankowicze muszą spłacać swoje kredyty, gdyż innych istotnych aktywów pozwalających na realizację roszczeń bank nie posiada, a wierzytelności sądowe nie są chronione przez BFG;
  • po sprzedaży zdrowych aktywów do Alior Bank w 2016 roku, w małym BPH pozostały tylko toksyczne kredyty, a bank ten nie prowadzi istotnej działalności operacyjnej poza windykowaniem należności z toksycznych kredytów i prowadzeniem spraw sądowych z frankowiczami i innymi wierzycielami;
  • tylko w 2018 roku bank skierował 207 pozwów o zapłatę wobec kredytobiorców na kwotę 54 mln zł, gdzie wartość hipotek jest niższa tj. około 33 mln zł;
  • wartość spraw sądowych, w których bank jest pozwany za 2018 rok wyniosła 266 mln zł, a wartość spraw frankowiczów to 155 mln zł (za 2017: ponad 60 mln zł – wzrost ponad dwukrotny);
  • bank jest w toku postępowania naprawczego wdrożonego wobec wymogów KNF;
  • jednym z najistotniejszych kosztów tego banku są koszty obsługi prawnej prowadzonych spraw z frankowiczami, które w 2017 roku wyniosły ponad 5,2 mln zł;
  • plan przymusowej restrukturyzacji banku w razie jego wejścia w życie tj. w przypadku zagrożenia upadłością przewiduje nie przejęcie tego banku przez inny podmiot za przysłowiową złotówkę lecz likwidację, co oznacza, że nie będzie podmiotu, który przejmie odpowiedzialność finansową za zasądzone roszczenia;
  • bank na zabezpieczenie roszczeń pozwu grupowego ponad 670 frankowiczów nie ma zawiązanej żadnej rezerwy;
  • właścicielem banku jest amerykańska potężna korporacja General Electric Company z siedzibą w Bostonie, której ściganie po likwidacji BPH może nie mieć podstaw prawnych, jak też może być niezmiernie kosztowne;

… a opieszałość Sądu Okręgowego w Gdańsku mu w tym pomaga.

Bank do obrony przed frankowiczami korzysta głównie z jednej poznańskiej kancelarii, której działania procesowe, rzekomo nakierowane na wyjaśnienie okoliczności faktycznych, w istocie zmierzają do przedłużenia postępowania.

Najczęściej stosowaną metodą jest wzywanie na świadków osób, które nie uczestniczyły w procesie zawierania umowy a z ramienia centrali złożyły „zdalnie” jedynie podpisy na niej albo przykładowo podpisały nieistotne aneksy np. dotyczące zmiany numeracji kredytowanej nieruchomości albo przejścia na spłatę w CHF, pomimo, że Sąd Najwyższy już przesądził, że ocenę prawną umowy dokonuje się na datę jej zawarcia. Drugą metodą jest wskazywanie nieprawidłowych adresów świadków i po roku czy dwóch ustalanie tych adresów. Do tego dochodzą „puste” terminy, na których świadkowie się nie stawiają, a zdarzają się i pomyłki Sądu Okręgowego, że ten wzywa zupełnie inne osoby. To wszystko sprzyja General Electric Company.

Interes General Electric Company w przedłużaniu procesów jest oczywisty. Każdy miesiąc to kolejne raty kredytobiorców zapłacone do BPH, raty których prawdopodobnie nie będzie można odzyskać. A interes ten jest zgodny z interesem samego pełnomocnika banku, bo kancelaria reprezentująca bank w procesach frankowych dzięki tym procesom rozrosła się do znacznych rozmiarów. I to jest mechanizm samo napędzający się.

Sąd Okręgowy w Gdańsku nie potrafi spoza akt sądowych dostrzec tego procederu, który uprawnia BPH i czemu to wszystko służy. Nie interesują go sprawozdania, a w jednej ze spraw, w której klient spłacił już więcej niż kapitał kredytu, a sprawa toczy się od 3 lat, to nawet oddalił nam wniosek o zabezpieczenie, wskazując, że bank prowadzi działalność operacyjną. Takie działanie jest pozbawione jakiegokolwiek doświadczenia życiowego sądu. A przecież sądy na gruncie art. 76 Konstytucji RP mają chronić obywateli – konsumentów a nie przedsiębiorców i to w dodatku amerykańskiej korporacji, która w naszym kraju, naszym obywatelom, zaoferowała felerne umowy.

Płacić czy nie płacić?…oto jest pytanie…

Z punktu widzenia braku możliwości odzyskania zasądzonych kwot w najgorszej sytuacji są kredytobiorcy ex GE, którzy globalnie spłacili tytułem kapitału i odsetek więcej niż otrzymany kapitał, bo wówczas w razie stwierdzenia nieważności umowy to bank będzie dłużnikiem kredytobiorcy. Nieciekawa jest też sytuacja tych, którzy dochodzą tylko tzw. nadpłat, gdyż w razie ich prawomocnego zasądzenia może być problem z egzekucją w zależności od momentu kiedy się rozpocznie i stanu finansowego banku. Kredytobiorcy, którzy jeszcze nie spłacili kapitału powinni sprawdzić w jakim tempie spłacą kapitał i być może rozpocząć walkę w sądzie, która potrwa kilka lat tak aby na koniec procesu wyjść na zero.

Nie doradzam czy płacić czy nie płacić. Przedstawiam fakty. Każdy frankowicz ex GE Money powinien zadać sobie pytania: Po co ten bank nadal istnieje? Jaka może być strategia jego dalszego działania? Dlaczego bank przedłuża procesy sądowe? Co się stanie, gdy sądy zaczną masowo stwierdzać nieważność umów lub zasądzać nadpłaty? I w końcu, czy powinienem dalej spłacać?

Barbara Garlacz radca prawny

Tagi:

powrót

Zestawienia wyroków Kancelarii GARLACZ znajdą Państwo w zakładce Blog.

Nasze wygrane miarą naszej skuteczności!

Zapraszamy!